Jak ujarzmić dzwoniącego eksa?
Co zrobić kiedy On dzwoni do Ciebie choć nic Was już nie łączy? No właśnie, dobre pytanie.
Niby rozstanie miało miejsce wielki świetlne temu. Przebolałam, popłakałam, przeszłam okres"mam to w dupie" i teraz już On tylko i wyłącznie mnie śmieszy, i ewentualnie czasem wzbudza dobre wspomnienia, bo nawet o złych już nie pamiętam (swoją drogą to jakiś super nowy etap, którego wcześniej nie znałam - nie umówiłabym się już z nim na randkę za żadne skarby, ale nie pretenduje już do tytułu "powieszę Twoje zdjęcie [lub CIEBIE] zamiast celu na strzelnicy").
Ale jakimś cudem On nadal postrzega mnie jako część swojego życia. Musi mnie od czasu do czasu usłyszeć, musi coś powiedzieć, czymś się podzielić, lub zaprosić na lunch, na który idę tylko czasami z czystej ciekawości. Denerwuje się kiedy nie odpisuję na wiadomości, a ponieważ robię to rzadko (czasem tak, czasem nie, zależnie od nastroju), denerwuje się na mnie bardzo często. Nie działa nawet okazywanie braku totalnego zainteresowania jego sprawami, i wypominanie mu że robi źle, i że coś z nim nie tak, bo normalni ludzie się tak nie zachowują.
Wiecie, że nie zadziałało nawet to, że powiedziałam mu że czuję się jak ofiara stalkingu, kiedy zjawia się niezapowiedzianie pod blokiem i patrzy, czy świeci się światło w moim oknie? Ja byłam autentycznie zestresowana sytuacją, a on uznawał to za dobry żart. Nie, żeby faktycznie był stalkerem - tacy muszą być odważni i mieć temperament, a on jest tchórzem i zawsze nim był. Jest po prostu z kategorii nachalnych upierdliwców.
Więc jak sobie z nim poradzić? Można go zabić, ale jestem pacyfistką. Można go wyśmiać, ale to też nie działa - próbuję nieustannie. Można złapać dystans - i to jest klucz! Upierdliwiec też człowiek. To po prostu, na moje nieszczęście, typ człowieka nie dający sobie przemówić do rozsądku. Ale jeśli kiedyś, jakimś cudem znajdę sobie faceta, to będzie to pierwsza rzecz o którą Go poproszę - "wytłumacz Kochanie szanownemu eksowi, żeby przestał być upierdliwy, dobrze?"
Niby rozstanie miało miejsce wielki świetlne temu. Przebolałam, popłakałam, przeszłam okres"mam to w dupie" i teraz już On tylko i wyłącznie mnie śmieszy, i ewentualnie czasem wzbudza dobre wspomnienia, bo nawet o złych już nie pamiętam (swoją drogą to jakiś super nowy etap, którego wcześniej nie znałam - nie umówiłabym się już z nim na randkę za żadne skarby, ale nie pretenduje już do tytułu "powieszę Twoje zdjęcie [lub CIEBIE] zamiast celu na strzelnicy").
Ale jakimś cudem On nadal postrzega mnie jako część swojego życia. Musi mnie od czasu do czasu usłyszeć, musi coś powiedzieć, czymś się podzielić, lub zaprosić na lunch, na który idę tylko czasami z czystej ciekawości. Denerwuje się kiedy nie odpisuję na wiadomości, a ponieważ robię to rzadko (czasem tak, czasem nie, zależnie od nastroju), denerwuje się na mnie bardzo często. Nie działa nawet okazywanie braku totalnego zainteresowania jego sprawami, i wypominanie mu że robi źle, i że coś z nim nie tak, bo normalni ludzie się tak nie zachowują.
Wiecie, że nie zadziałało nawet to, że powiedziałam mu że czuję się jak ofiara stalkingu, kiedy zjawia się niezapowiedzianie pod blokiem i patrzy, czy świeci się światło w moim oknie? Ja byłam autentycznie zestresowana sytuacją, a on uznawał to za dobry żart. Nie, żeby faktycznie był stalkerem - tacy muszą być odważni i mieć temperament, a on jest tchórzem i zawsze nim był. Jest po prostu z kategorii nachalnych upierdliwców.
Więc jak sobie z nim poradzić? Można go zabić, ale jestem pacyfistką. Można go wyśmiać, ale to też nie działa - próbuję nieustannie. Można złapać dystans - i to jest klucz! Upierdliwiec też człowiek. To po prostu, na moje nieszczęście, typ człowieka nie dający sobie przemówić do rozsądku. Ale jeśli kiedyś, jakimś cudem znajdę sobie faceta, to będzie to pierwsza rzecz o którą Go poproszę - "wytłumacz Kochanie szanownemu eksowi, żeby przestał być upierdliwy, dobrze?"
Komentarze
Prześlij komentarz