A może jednak to nie oczy są zwierciadłem duszy?
Taki głos, na przykład. Zastanawiałam się nad tym dziś. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy moje życie zmieniło się o 180 stopni. Wyprowadziłam się z miasta na wieś, spełniłam swoje największe marzenie, zmieniłam pracę... Ale o tym kiedy indziej. Dziś już nieco "okrzepłam" po tym, co się wydarzyło, jakoś poukładałam w głowie to nowe życie, i zaczęłam znów zastanawiać się nad rzeczami mocno filozoficznymi i zbyt idiotycznymi, by normalny człowiek zawracał sobie nimi głowę. Więc myślę o nich ja :) Głos. Głos kolegi z nowej pracy, dajmy na to. Dwóch kolegów, właściwie. Zwykli faceci, w sumie jak każdy. Całkiem przystojni, choć nie najpiękniejsi na świecie. Bardzo męscy, tak jak powinno być. I w sumie tylko jedna dla mnie różnica. Jeden z nich głos ma mocno męski, choć niekoniecznie ze względu na jego barwę. Głos stanowczy, mocno osadzony, o tonie nieznoszącym sprzeciwu. Nie ma w nim nic złego, ale też niespecjalnie przyciąga to uwagę. Ot, typowy głos mocno męskiego faceta.