Brangelina srina, a głupiemu radość

Ladies, and Gentlemen, przedstawiam notkę o tym, jak to otworzyłam lodówkę i wyszła z niej Angelina. A zaraz po niej uśmiechnięta Jennifer i szlochający Brad.

World's breaking news. Od wczoraj o niczym innym się nie mówi. TVN24 wyświetla żółte paski i puszcza urywki z życia Jolie i Pitta za czasów świetności ich małżeństwa. Nawet CNN, który do tej pory miałam za bardzo porządną i rzetelną stację, traktuje tylko o tym.

Dziś, przeglądając stronę internetową TVNu natrafiłam nawet na nagłówek w stylu "ekspert wypowiada się o tym, jak to Angelina puści Brada z torbami". Kurde, co to musiał być za ekspert! Detektyw z umiejętnością jasnowidzenia chyba.

A ja się pytam czy Państwo Pitt nie mogli rozstać się po cichutku, bez rozgłosu? Bo nie wierzę że nie było możliwe zatrudnienie prawników, którzy wszystko załatwiliby bez ich obecności i z odpowiednią dozą dyskrecji. Przecież dziennikarze i paparazzi nie są wszechmogący. Być może coś wyciekłoby do mediów, ale nie wierzę że ten konkretny news powstał, bo ktoś komuś podpierdzielił akta sprawy z sądu.

Myślę że w tym przypadku ten rozgłos wywołany został celowo. Nie zdziwiłabym się nawet, gdyby okazało się, że Brad i Angel mają się nadal ku sobie, a rozwód ma być tylko lekarstwem na fakt, że już się o nich nie mówi. No bo jakby na to obiektywnie popatrzeć, najpierw na tapecie była domniemana anoreksja Angeliny, a potem szóstka dzieci, z których każde zostało pokazane mediom śledzącym wszystkie adopcje z zapartym tchem. Po adopcjach podejrzenia o chorobę znów dały o sobie znać - oczywiście była chora naprawdę, niemniej, o wiele więcej w tym okresie mówiono o niej i o wspierającym ją, cierpliwym mężu. A ostatnio jakaś cisza. Więc może jest tak, że mamy do czynienia z pozornie prostą, ale skuteczną akcją marketingową powodującą większe zainteresowanie nie tylko Bradem i Angeliną, ale również pozostałymi mężami i żoną, uwielbianą przez media Jennifer?

Nie mogę spokojnie posłuchać muzyki na YouTube, bo jako proponowane filmy pokazują się nie moje ukochane piosenki, a materiały telewizyjne o Państwu Rozwodzących Się. Nie mogę włączyć telewizora, bo wszędzie są ONI. Nie mogę przejść po ulicy, bo wszyscy mówią tylko o tym. Nawet memy na wszystkich pseudo-satyrycznych stronach, jakie odwiedzam, w 99% przedstawiają Pitta i Jolie. Czyż akcja nie osiągnęła zamierzonego celu? Założę się, że Państwo Rozwodzący Się znów będą błagani na kolanach o pojawienie się na celebryckich imprezach, tylko po to, by świat zobaczył, kogo ze sobą przyprowadzą.

Tylko, czy to na pewno jest zdrowe? I czy nie szkodzi dzieciom? I czy w tej swojej całej dobroduszności dla świata nie zabrakło dobroduszności właśnie dla nich i chęci ochronienia ich przed rozgłosem?

Niestety, świat celebrytów na zawsze dziwnym pozostanie. I nigdy go nie zrozumiem.

Komentarze

  1. Szczerze mówiąc, mój świat legł w gruzach, gdy dowiedziałam się o ich rozstaniu. Myślę, że fakt te dowodzi temu, że nie ma związków idealnych (za jaki zdawali się uchodzić Państwo Rozwodzący się), ale także temu, że silne osobowości nie są w stanie iść na kompromisy i prędzej czy później wybierają własne dobro, niżeli dobro dzieci czy partnera.
    A w udawane rozstanie po prostu nie wierzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też w to nie wierzę. Jak to mówią umowa się skończyła czas iść dalej.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty